Idę o zakład, że na pewno przynajmniej raz w życiu się z kimś pokłóciłeś. Powody mogły być naprawdę przeróżne, ale jedno jest niemal pewne – w pewnym momencie w grę weszły emocje, które w jakimś stopniu mogły jeszcze bardziej zaognić sytuację. W kłótniach nie ma nic dziwnego – w końcu każdy z nas rozmawia i czasami rozmowy te dotyczą ciężkich tematów i naturalnie przekształcają się w kłótnię, która może podryfować w kierunku odległym od tego, co było początkowym tematem. Jak więc rozmawiać aby zminimalizować ryzyko kłótni?

Postawienie się w sytuacji rozmówcy

Wyobraź sobie taką sytuację. Twój partner lub partnerka zrobił coś, co Ci nie odpowiada i chcesz o tym powiedzieć. Załóżmy, że nie wywiązał się z obietnicy, że pozmywa okna w danym dniu. Jasne, jest to niefajna sytuacja i mamy prawo czuć się z nią źle. Jednak warto dowiedzieć się jaka była tego przyczyna. Być może wynikało to ze zmęczenia partnera, być może zapomniał, być może coś mu wypadło, a być może pochłonęło go robienie dla nas kolacji – niespodzianki. Próba postawienia się na miejscu drugiej osoby pozwala nam na przyjęcie jego perspektywy i być może zrozumienia jego motywacji. Ponadto taka postawa może dać nam możliwość spojrzenia na sytuację bardziej obiektywnie. Jest również ogromna szansa na to, że druga osoba zauważy, że chcemy ją zrozumieć, doceni to i w przyszłości sama będzie próbowała tak postępować.

Poza tym nie ma sensu za wszelką cenę forsować poglądu, że „moja racja jest mojsza”, bo niemal zawsze prowadzi to do konfliktów. Spróbujmy zadać pytanie „dlaczego…?”, „co się stało, że….?”, „chciałabym zrozumieć dlaczego…”.

Komunikaty typu „Ja”

W sytuacjach emocjonalnych mamy skłonność do używania komunikatów typu „Ty” czyli odnoszących się do drugiej osoby. Często jest to okraszone tym, jaka według nas jest ta osoba. Takie komunikaty sprawiają, że nasz rozmówca może poczuć się zaatakowany. A co robi ktoś, kto jest, w swojej opinii, niesłusznie atakowany? Broni się i wdaje się w żywą dyskusję. I zaczyna się radosne odbijanie piłeczki oraz przerzucanie argumentami jaka druga strona jest i w czym zawiodła. Brzmi jak idealny przepis na kłótnię, prawda?

Z kolei komunikaty typu „Ja” skupiają się na przekazaniu jaki jest nadawca wiadomości. Jeśli do tego dorzucimy poinformowanie o naszych emocjach i odczuciach, taka wiadomość raczej
nie sprawi, że ktoś poczuje się zaatakowany lub będzie miał potrzebę odbijania piłeczki i ostrego bronienia swoich racji. W końcu mówimy o sobie, swoich uczuciach i swoich spostrzeżeniach. Być może brzmi to nie do końca zrozumiale więc wróćmy do przykładu nieszczęsnych brudnych okien i postawmy się w sytuacji delikwenta, który nie wywiązał się z obietnicy. Wyobraź sobie, że obiecałeś partnerce/partnerowi, że umyjesz okna. I z jakiś powodów tego nie zrobiłeś. Słyszysz „obiecałeś, że umyjesz okna i tego nie zrobiłeś. Jesteś niesłowny”. Jest
to dość lekka wersja tego, co moglibyśmy usłyszeć, ale pięknie dostrzegamy komunikat typu „Ty”. Ty obiecałeś. Ty nie umyłeś. I jeszcze ten ktoś Ci zarzuca, że TY jesteś niesłowny. I to
wszystko, bo nie zrobiłeś jednej głupiej rzeczy. Być może jesteś oazą spokoju i to po Tobie spłynie. Ale co byłoby przy setnym takim komunikacie? Prawdopodobnie poczułbyś się zaatakowany, no bo ile można słuchać jakim to się jest i co się zrobiło. Poza tym dlaczego ten ktoś pozwala sobie na określenie Ciebie jako niesłownego, skoro TYLKO nie umyłeś okien? Przypuszczalnie miałbyś potrzebę pokazania, że wcale taki nie jesteś. No i co z tego, że nie umyłeś? A tak właściwie dlaczego Ty masz to robić, skoro to druga osoba ma problem ze zmniejszoną przejrzystością szyb? Wjechały emocje, prawda? Musisz się bronić, jesteś już lekko wkurzony więc odpowiadasz, że on/ona się tylko czepia i szuka powodów do kłótni. Znowu komunikat typu „Ty”. Chyba oboje wiemy, jak dalej się to potoczy. Jak wyglądałaby ta sytuacja gdybyś usłyszał coś w stylu „zauważyłam, że okna nie są umyte. Jest mi z tego powodu smutno, bo liczyłam, że to zrobisz”. Usłyszałeś, że partner/partnerka coś zauważyła. Coś w sumie zgodnego z prawdą. Usłyszałeś, że jest jej z tego powodu smutno i dlaczego tak jest. No jakby nie patrzeć okna faktycznie są nadal brudne. A to, co druga strona czuje to coś, z czym się w sumie nie da dyskutować. Nie usłyszałeś niczego negatywnego o sobie. To, co padło to fakty. W sumie nie czujesz potrzeby żeby się bronić czy odbijać piłeczkę, bo nie zostałeś zaatakowany. Jak myślisz, wyjdzie z tego awantura, czy po prostu przyjmiesz słowa drugiej osoby i może nawet zastanowisz się nad tym, że faktycznie mogłeś nawalić? A może nawet docenisz to, że ta osoba podzieliła się swoimi uczuciami i dojdziesz do wniosku, że fakt – okna są brudne i trzeba coś z tym zrobić.

FUKOK

Jest to kolejna technika, która może nam pomóc się nie pokłócić i konstruktywnie przekazać daną informację. Rozwińmy wspólnie ten skrót:

  • F – fakty. Czyli mówimy o tym, co jest, czego nie ma. Tylko spróbujmy zrobić to
    bezosobowo lub w formie komunikatu typu „Ja”.
  • U – uczucia. Powiedzmy o tym, jakie uczucia wywołuje w nas ta sytuacja. Pamiętajmy o tym,
    że nasze uczucia są, jakby nie patrzeć, nasze i jakie by one nie były, nie da się ich podważyć.
  • K – konsekwencje. Poinformujmy o tym, co będzie jeśli dana sytuacja się nie zmieni.
  • O – oczekiwania. Powiedzmy o tym, czego oczekujemy.
  • K – konsekwencje. Przedstawmy konsekwencje swoich oczekiwań – co się stanie jeśli
    zostaną one spełnione.

To co, wracamy do przykładu z oknem? Postawmy się teraz w sytuacji osoby, która poprosiła o ich umycie, wraca do domu, a okna nadal są brudne. Zastanówmy się, co powiedzielibyśmy
korzystając z techniki FUKOK. Myślę, że mogłoby brzmieć to mniej więcej tak: „zauważyłam, że okna są brudne, mimo że liczyłam że tak nie będzie. Jest mi z tego powodu smutno i czuję się zawiedziona. Jeśli nadal będą tak brudne, niedługo do naszego mieszkania przestanie docierać światło słoneczne, a ja będę chodziła wściekła. Chciałabym żebyś je umył. Wtedy będziemy mieli czyściej w domu, a ja na pewno będę zadowolona z tego, że mi pomogłeś i sobie z tym świetnie poradziłeś”. Wow, w tę wypowiedź nawet wkradł się drobny komplement.

Trochę uśmiechu nie zaszkodzi

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że czasami ciężko jest wykrzesać z siebie choć odrobinę humoru. Zwłaszcza jeśli okna są już tak brudne, że czujemy się jakbyśmy mieszkali w piwnicy. Jednak rozładowanie napięcia poprzez rzucenie czegoś choćby minimalnie humorystycznego, może pomóc w sytuacjach stresowych. Oczywiście nie chodzi o to, abyśmy z poważnych rzeczy jedynie żartowali. Jednak rzucenie luźnym tonem „kochanie, niedługo będziemy musieli siedzieć przez całą dobę przy zaświeconym świetle, a ostatnio prąd podrożał”, może skutecznie rozładować nagromadzoną atmosferę i pokazać naszemu rozmówcy, że nie prowadzimy wojny i nie mamy zamiaru go atakować.